Ból to kwestia bardzo indywidualna. Odczuwanie nawet niemal tych samych schorzeń oraz urazów, może być różne dla każdej i każdego z nas. Różnimy się od siebie również w tym zakresie – to ludzkie i normalne. Alarmujący jest jednak fakt, jak bardzo ból z którym borykają się kobiety bywa bagatelizowany przez specjalistów od zdrowia.
Niebezpieczne mity
Jak pokazuje wiele badań, ból odczuwany przez kobiety bywa widziany jako mniej niebezpieczny lub „normalny” (dla płci), niż w przypadkach kiedy cierpią z jego powodu mężczyźni.
Jak powiedziała dr Jennifer Wider, amerykańska specjalista ds. zdrowia kobiet oraz rzeczniczka Society for Women’s Health Research:
Badania pokazują, że lekarze – niezależnie od płci – wykazują tendencję do niedostatecznego leczenia pacjentek oraz długoterminowego podawania im leków.
Badanie z 2001 roku opublikowane na łamach Journal of Law, Medicine & Ethics wykazało, że lekarze często błędnie przypisują kobietom naturalnie wyższy próg bólu i możliwości radzenia sobie z fizycznym cierpieniem. Ma to wynikać z rzekomych mechanizmów pozwalających przejść łatwiej poród, bez względu na to czy dana osoba ma takie doświadczenie za sobą, a także czy poród w jej przypadku jest w ogóle możliwy (np. ze względów biologicznych czy psychologicznych).
W The New England Journal of Medicine przeczytać możemy o wynikach badań wskazujących na to, że kobiety są nawet siedmiokrotnie (!) bardziej niż mężczyźni narażone na bycie ofiarami błędnej diagnozy i wypuszczenia ze szpitala w trakcie zawału mięśnia sercowego.
Badania przeprowadzone przez jedną z największych medycznych instytucji na świecie, amerykańskie National Institute of Health wykazały, że kobiety muszę czekać średnio 16 minut dłużej na podanie leków przeciwbólowych, kiedy oczekują na medyczną interwencję w izbach przyjęć czy szpitalnych oddziałach ratunkowych. W wielu krajach znaczna część kobiet otrzyma (zbyt) słabe leki lub za niskie dawki, my móc sobie poradzić z bólem.
To nie koniec. Kobiety znacznie częściej otrzymują leki uspokajające, niż przeciwbólowe, nawet w przypadku schorzeń przewlekłych. Jedno z badań wykazało, że pacjentki po operacji pomostowania aortalno-wieńcowego otrzymywały środki przeciwbólowe niemal 50% rzadziej niż mężczyźni, którzy przeszli taką samą procedurę.
A to tylko czubek góry lodowej…
Niestety w dalszym ciągu większość badań – bo aż 80% (!) – dotyczących przebiegu chorób (a zatem również ich objawów), a także działania i dawkowania leków przeprowadzana jest z udziałem mężczyzn (lub na myszach). Oznacza to, że ich wyniki każą w znakomitej większości wysnuwać wnioski w oparciu o męską fizjologię. Tak więc leczenie kobiet jest nierzadko sprawą niemal eksperymentalną, a stosowane metody są zbliżone do tych przetestowanych na mężczyznach.
Przykładem jest nie tylko nieprawidłowe diagnozowanie zawału, który u kobiet może objawiać się między innymi: nudnościami, zmęczeniem, dusznościami, bólem brzucha, szyi, ramion czy szczęki. Nawet dawkowanie wspomnianych wcześniej leków uspokajających (lub nasennych) bywa bardzo niebezpieczne. Ponieważ metabolizowanie ich u kobiet i mężczyzn przebiega inaczej, to właśnie pacjentki częściej mają rano problemy z obudzeniem się, czują się „nieswoje”, mają problemy z koncentracją (czego wynikiem bywają np. wypadki) czy ogólnym złym samopoczuciem. Przepisywane dawki są po prostu zbyt wysokie, a więc po 6-8 godzinach podczas których środki te zostaną rozłożone w męskim organizmie, u kobiet substancje otępiające są wciąż aktywne. Dlaczego wciąż tak mało specjalistów bierze to pod uwagę? Dlaczego wciąż tak mało badań odbywa się z uwzględnieniem kobiet, chociaż 70% osób borykających się z bólem przewlekłym to właśnie kobiety? Kobiety odczuwają ból nie tylko częściej, ale też intensywniej, co również ma mieć podłoże w szeroko pojętej biologii organizmu.
W przypadku kobiet problem z doświadczaniem bólu umniejszany jest również przez otaczające środowisko – zawodowe, domowe, media itd. Szczególnie jeśli jest następstwem lub towarzyszem takich chorób jak depresja czy fizycznym objawem chronicznego stresu. Nierzadko doświadczający bólu mężczyzna z większą łatwością może postarać się o urlop, odciążenie z obowiązków czy zwykle zrozumienie. Czy nie zasługujemy na to jednak wszyscy, bez względu na płeć?
Jak sytuacja wygląda w Polsce? Na to pytanie z pewnością mogłoby odpowiedzieć wiele dziewcząt i kobiet, próbujących uzyskać merytoryczne wsparcie medyczne, kiedy borykają się ze zbyt bolesnymi miesiączkami (mogącymi wskazywać na endometriozę) czy bólem pleców (mogącym wskazywać na niebezpieczny ucisk nerwów), a jedyną odpowiedzią na te problemy jest często długoterminowe przyjmowanie silnych środków przeciwbólowych. Wszystkie te pacjentki, które czekają wiele godzin w szpitalnych oddziałach ratunkowych z obezwładniającymi objawami migreny (mogącymi wskazywać również na udar lub zwiastującymi wylew), otrzymujące zalecenia „zrelaksowania się” kiedy cierpią na fibromialgię czy reumatoidalne zapalenie stawów, a także słyszące specjalistyczne „taki pani urok”, kiedy codziennie próbują wyrwać z rąk bólu choć kawałek dnia dla siebie.
Niestety konsekwencją braku należytej opieki medycznej jest często znacznie upośledzenie codziennego funkcjonowania, cierpienie w milczeniu i przedwczesna śmierć. Zmiana potrzebna jest natychmiast.
https://www.dw.com/pl/zawa%C5%82-serca-u-kobiet-inny-ni%C5%BC-u-m%C4%99%C5%BCczyzn/a-522471903
Opracowała Ewa Wysocka
Bo to co kobieta jeszcze znosi to facet już niekoniecznie 🤣