koncerny farmaceutyczne

7 października, 2016

Ryzykowne leki – o czym nie informują media

System opieki medycznej z założenia powinien stać na straży naszego zdrowia i życia. Dotyczy to zarówno pracy lekarzy, jak i lekarstw, które stosują. Czy jednak powinniśmy bezkrytycznie podchodzić do tego, co przepisują nam lekarze, co obiecują producenci lekarstw, o czym słyszymy w telewizyjnych reklamach? Docierające zza oceanu informacje skłaniają do bliższego przyjrzenia się dokonywanym przez nas wyborom. Nie jest tajemnicą, iż farmaceutyka to ogromny, doskonale prosperujący biznes. Rynek zalewają specyfiki, które mają pomagać w przypadku każdej niemal przypadłości – jak najszybciej i jak najskuteczniej. Tylko czy na pewno? Amerykański socjolog Donald Light zdecydował się obnażyć sposoby działania firm farmaceutycznych.

Nowo powstające lekarstwa testowane są zwykle przez same firmy je produkujące, co uniemożliwia obiektywną ocenę. Często natknąć możemy się na pozytywną recenzję wypuszczanego na rynek leku, nawet jeśli na taką nie zasługuje. Praktykuje się również publikowanie kilku tych samych recenzji, ukrytych pod różnymi szyldami. Zazwyczaj również nowe, „cudowne” lekarstwa nie różnią się zbytnio od swoich poprzedników. Ich właściwości lecznicze są niemal takie same – kosztują za to zwykle więcej. Nierzadko powodują też więcej skutków ubocznych. Instytucje które mają za zadanie weryfikowanie zdatności leków czasami zawodzą. Niepokojące dane płynące np. z Francji nie pozostawiają złudzeń:

Ponad 15% leków wypuszczanych na rynek ma więcej negatywnych skutków ubocznych niż właściwości leczniczych. Ponad 54% już zarejestrowanych nie różni się niczym (!) od swoich poprzedników.

Profesor Light przywołuje badania, według których od ponad trzydziestu lat w samych tylko Stanach Zjednoczonych, każdego roku blisko 128 000 osób umiera z powodu skutków ubocznych przyjmowanych lekarstw, 2,5 mln doświadcza ciężkich i poważnych w konsekwencjach reakcji organizmu. Z pewnością nieodnotowane przypadki, które nie zakończyły się hospitalizacją, znacząco wpłynęłyby na tę statystykę.

Powstała w 1906 roku amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA), uznawana jest za jedną z najbardziej rygorystycznych instytucji nadzorujących na świecie. Utworzona została po to, by bronić interesu konsumentów i dbać o ich bezpieczeństwo. Nie raz padała jednak ofiarą oskarżeń o spowalnianie rozwoju i blokowanie dostępu do leków ratujących życie. Przez lata borykała się z brakiem odpowiednich funduszy na prowadzenie właściwego nadzoru. Wszystko to znalazło odzwierciedlenie w jej działaniu. A tu doszukać możemy się wielu uchybień. Za przykład niech posłuży sposób finansowania jej pracy i jego wpływ na proces testowania leków. Od 1992 roku instytucja ta pobiera od koncernów farmaceutycznych składki członkowskie, które mają pozwolić na zwiększenie wydajności przeprowadzanych testów – choćby przez zatrudnienie większej liczby specjalistów. Drugą stroną tej monety jest jednak powstała w ten sposób zależność FDA.

By wymusić na niej skrócenie czasu przeprowadzanych testów, firmy farmaceutyczne grożą zaprzestaniem płacenia składek. Utrata funduszy może mieć oczywiście znaczący wpływ na działanie agencji. Konsekwencją są więc tragiczne w skutkach cięcia czasu potrzebnego testom. Każde odjęte 10 miesięcy skutkuje 18-procentowym wzrostem ryzyka ciężkich skutków ubocznych, 10-procentowym wzrostem ryzyka koniecznej hospitalizacji i ponad 7-procentowym wzrostem ryzyka śmierci. Dane te są więc nieubłagane. W 1962 FDA upoważniła Państwowy Komitet Badań Naukowych do zbadania skuteczności 2820 leków zarejestrowanych między 1938 a 1962 rokiem. Przeprowadzone badanie jakościowe wykazało, że 7% z nich było nieskutecznych, a ponad 50% działało tylko w części. Choć poskutkowało to wycofaniem niektórych produktów z rynku, wciąż wiele z nich pozostaje w sprzedaży. 50 lat później, bez odpowiedniego procesu weryfikacji i bez rejestracji.

Niezwykle sprawny marketing, w który inwestują koncerny, dotyczy nie tylko reklam. Marketing trafia również do lekarzy, którzy skutecznie przekonywani są do przepisywania droższych odpowiedników lekarstw. Ponieważ wybór specyfików jest zbyt duży, nie są oni w stanie poznać każdego z nich. Zmuszeni są zatem do kierowania się danymi dotyczącymi sprzedaży czy efektywności. A te dostarczane są oczywiście przez koncerny.

W Polsce organem zajmującym się kontrolą leków jest Główny Inspektorat Farmaceutyczny. Zajmuje się zarówno kontrolą warunków w jakich powstają, jak i nadzorem nad reklamami środków leczniczych. Koncerny chcące zarejestrować swoje leki muszą przejść wymagający proces weryfikacji. Choć polskie instytucje kierują się swoimi zasadami w procesie selekcji, nie ulega wątpliwości, że te zachodnie bywają dla nich punktem odniesienia. Taka postać rzeczy może nie być specjalnie korzystna dla nas – konsumentów. A przecież najważniejszym elementem tej układanki jesteśmy właśnie my. Choć nie mamy znaczącego wpływu na sposób działania wielkich koncernów, mamy wpływ na to, jak odbieramy podawany nam system działania. Po naszej stronie leży poszerzenie własnej świadomości i ciekawość wobec tego, czym mamy zamiar raczyć swój organizm. Na szczęście coraz więcej lekarzy ostrożniej podchodzi do przepisywania lekarstw i stara się raczej rekomendować pozafarmakologiczne sposoby dbania o zdrowie. Jednak to na nas spoczywa obowiązek i odpowiedzialność za nasze zdrowie oraz bezpieczeństwo stosowanych przez nas strategii poprawy zdrowia. Czy poświęcenie czasu, na przyjrzenie się możliwościom zadbania o nasze zdrowie (a nawet życie!) nie jest warte zachodu?

Na podstawie “Institutional Corruption of Pharmaceuticals and the Myth of Safe and Effective Drugs” Donald W. Light, Joel Lexchin, and Jonathan Darrow. Journal of Law, opracowała Ewa Wysocka

Zapisz się do Programu Długowieczności

Zapisz się do Programu Długowieczności Doktora Pokrywki

4 komentarze

  1. Janusz Szczęsny 7 października 2016 at 20:10- Odpowiedz

    ETYKA pisana dużymi literami bardzo się kłania całej medycynie… Z przykrością muszę stwierdzić że tam gdzie pieniądze tam ETYKA musi PRZEGRYWAĆ. Przemysł farmaceutyczny i cała medycyna to jeden z dużych trybów byznesu -kreci sie na jednej osi czy idzie w pierwszym rzędzie z przemyslem zbrojeniowym i przemyslem żywieniowy… NIESTETY tam ETYKA przegrała!
    Strasznie jest przykre że miedzy tymi STRASZNYMI bezetycznymi TRYBAMI znalazł się BEZBRONNY bardzo nie świadomy i zagubiony człowiek…
    JEDYNA nadzieja że ludzie, szybko się zreflektują…
    Panu Bogu należy dziękować że są TACY lekarze jak Pan dr Jan Pokrywka – Serdecznie pozdrawiam Panie doktorze
    Janusz Szczęsny -Poznań

    • Akademia Długowieczności 12 października 2016 at 14:29- Odpowiedz

      Dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy!

  2. Łukasz Małolepszy 10 października 2016 at 14:33- Odpowiedz

    Dla przemysłu farmaceutycznego nadrzędną zasadą jest: Wyleczony pacjent to stracony klient!
    Wnioski nas pacjentów są oczywiste.

    • Janusz Szczęsny 11 października 2016 at 19:26- Odpowiedz

      !!Coś jest na rzeczy w tym co Pan napisał, dlatego lekarza trzeba pięć razy kontrolować na receptach… A najlepiej jest tak się odżywiać i żyć by nie podpaść pod lekarzy NFZ-tu
      Jedzenie i myślenie! …Jedzenie i wiedza! i …Jedzenie i myślenie!!!
      – Inaczej Apteka! … i wtedy nawet dr Jan Pokrywka nie pomoże jak myślenia i rozumu zabraknie 🙂

Wyślij komentarz