Każdego dnia nasze organizmy przyjmują niewielkie ilości toksycznych i szkodliwych substancji. Większość z nich wydalamy, ale pewna część odkłada się w tkankach (przede wszystkim w tkance tłuszczowej). Głodówka oczyszczająca ma na celu zmusić organizm do odblokowania, zużycia i spalenia tych szkodliwych złogów. Powstrzymując się od jedzenia przez dłuższy czas (od 7 do nawet 42 dni) możemy bez stosowania leków wydalić toksyny, które organizm magazynował przez długie lata.
Jedzenie dostarcza nam niezbędnej energii ale stanowi też obciążenie. Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wiele produktów spożywczych powoduje reakcje związane ze stanem zapalnym. Działają tak na nas cukier, tłuszcze nasycone, tłuszcze trans czy przetworzone węglowodany. Czasowe powstrzymanie się od jedzenia może więc w pewnym sensie „odciążyć” organizm i ułatwić mu proces zdrowienia. Być może to właśnie dlatego gdy jesteśmy chorzy, tracimy apetyt.
Głodowanie może wspomóc samoleczenie w przypadłościach takich jak:
- nadwaga,
- artretyzm,
- reumatyzm,
- zmiany zwyrodnieniowe,
- choroby organów trawienia: trzustki, żołądka, jelit, wątroby, woreczka żółciowego,
- choroba wieńcowa,
- choroby serca związane z nadmiarem cholesterolu,
- wysokie lub niskie ciśnienie,
- zapalenia żył, zwapnienia,
- zatrucia wywołane przez nadużywanie leków, lub przez niewłaściwe odżywianie,
- alergie,
- katar sienny,
- choroby skóry, takie jak łuszczyca, egzemy, trądzik, wrzody,
- choroby kobiece, szczególnie dolegliwości okresu przekwitania,
- zaburzenia w miesiączkowaniu,
- zapalenia jajników i przydatków,
- grzybice,
- migreny, wyczerpanie nerwowe, bezsenność, zapalenie nerwów.
Przeciwwskazania do stosowania głodówek leczniczych to:
- wiek (dzieci poniżej 10 roku życia nie powinny głodować)
- starcze osłabienie,
- ciężkie choroby z gorączką,
- nowotwory, jeżeli już doprowadziły do wyczerpania organizmu,
- silna nadczynności tarczycy,
- choroby psychiczne,
- ciąża i karmienie piersią.
Dłuższe głodówki powinny być przeprowadzane pod nadzorem lekarza. W przypadku gdy pacjent cierpi na cukrzycę, poza wsparciem lekarza, ważne jest aby być zaznajomionym z objawami hiper i hipoglikemii. Zaleca się przerwanie głodówki gdy poziom glukozy we krwi przekroczy 300 mg/dl lub spadnie poniżej 70 mg/dl. Na podorędziu powinny być środki takie jak tabletki, żele lub zastrzyki z glukozą. Zaleca się częściej badać poziom glukozy oraz nosić branzoletkę z informacją medyczną. W widocznym miejscu powinny też być dane kontaktowe do osoby bliskiej.
Głodówki a długowieczność
W wielu badaniach naukowych wykazano zależność między zmniejszeniem ilości spożywanych kalorii i wydłużeniem życia. Zaczynając od dżdżownic, a na małpach kończąc, naprzemienne cykle głodówki i ograniczonej diety miały powtarzalny, pozytywny wpływ na długowieczność. Joel Fuhrman, lekarz medycyny ze Stanów Zjednoczonych który nadzorował lecznicze głodówki u setek swoich pacjentów stwierdził, że najlepszą radą, którą może dać osobom chcącym żyć dłużej to:
Jedzcie zdrowo i przeprowadzajcie głodówki od czasu do czasu. Być może w przyszłości nie zalecenie tego skutecznego podejścia do odżywiania będzie uznawane za błąd lekarski.
Głodówkom leczniczym poświęcony był fragment książki Doktora Pokrywki „Porozmawiajmy o akupunkturze” – zamieszczamy go w całości poniżej:
Rozdział – Rozmowa z Doktorem Pokrywką
Pytanie: Jest Pan znany ze stosowania długotrwałych głodówek w celach leczniczych. W głodówkach zaleca Pan, w pierwszej wersji, aby przez 7 dni spożywać tylko wodę. Ta metoda została przez współczesną medycynę odrzucona. Stosuje się głodówki krótsze. Czy Pan stosując głodówki siedmiodniowe ma jakieś uzasadnienie? Według współczesnej medycyny jest to metoda błędna, a wręcz szkodliwa.
Odpowiedź: To za mocne stwierdzenie, iż współczesna medycyna odrzuca, bo również ja składam się na współczesną medycynę, jak również lekarze myślący podobnie. Faktem jest, że generalnie ocena takich zaleceń jak głodowanie przez dłuższy czas, jest u większości współczesnych lekarzy negatywna. Spotykam się z opiniami, że po takiej siedmiodniowej głodówce może nastąpić gwałtowne załamanie krążenia. Usłyszałem kiedyś w telewizji, jak głodujący z pobudek politycznych powiedział, iż wie o tym, że w jego organizmie dokonują się nieodwracalne zmiany. Tego typu opinie wynikają ze zbyt małej wiedzy na temat głodowania i dla mnie są śmieszne. Niestety, muszę stwierdzić, że większość z oponentów głodówek nawet nie wie, że człowiek pijąc wyłącznie wodę żyje aż 60 dni(!), czego dowody mieliśmy w latach siedemdziesiątych, gdy była głośna seria głodówek protestacyjnych Irlandczyków z IRA.
Pytanie: Myślę o przeprowadzeniu głodówki oczyszczającej, tym bardziej, że zachęcił mnie Pan do niej, ale mam opory. Po pierwsze musiałbym na jakiś czas przerwać pracę, po drugie być samemu w domu, nie mieć zbyt dużo bodźców środowiskowych związanych z obecnością jedzenia, zapachów, ludzi, bo uważam, że do tego typu leczenia potrzebny jest duży komfort psychiczny.
Odpowiedź: Z mojego doświadczenia prowadzenia głodówek u pacjentów wynika jednak, że chorzy bez większych trudności znoszą głodowanie. Dwa, trzy pierwsze dni to okres istotnie dość trudny. Dalsze głodowanie odbywa się zazwyczaj „gładko”. Oczywiście trzeba tutaj powiedzieć, że w głodówkach bardzo nieprzyjemne są tak zwane przełomy głodówkowe i tu należałoby być ostrożnym. Trzeba jednak zaznaczyć, iż bez przełomów głodówkowych nie będzie głębokich pozytywnych zmian w zdrowiu.
Pytanie: Na czym polegają przełomy głodówkowe?
Odpowiedź: W trakcie spalania się tkanki tłuszczowej oraz innych tkanek uwalniają się do krwi różne, zalegające od wielu, wielu lat substancje resztkowe i balastowe, które są toksyczne. Również w tkance tłuszczowej przez wiele lat magazynują się takie substancje, jak np.: środki ochrony roślin, np. owo słynne DDT, podlegające rozkładowi dopiero po bardzo długim czasie. W danym dniu, gdy dochodzi do oczyszczania – spalania jakiegoś obszaru tkanki tłuszczowej, w której jest nagromadzona pewna ilość tych substancji resztkowych – człowiek czuje się źle, bo jest faktycznie zatruty. Boli go głowa, mięśnie, stawy, może mieć gorączkę. Ciekawa sprawa, że często w powietrzu wydychanym przez głodującego człowieka w trakcie przełomu głodówkowego można wyczuć zapachy, np.: pewnych leków, które brał wiele lat temu. Przełom taki może trwać do kilku dni.
Pytanie: Jak należy zachowywać się w przełomie głodówkowym?
Odpowiedź: Człowiek autentycznie jest zatruty. Chory powinien więc oszczędzać się, nie pracować ciężko. W trakcie dnia okresowo leżeć i pić dużo wody, więcej niż konieczne półtora litra. Oddychać świeżym powietrzem, aby wszystko, co jest do spalenia, uległo spaleniu.
Pytanie: Jak długie głodówki proponuje Pan, Doktorze?
Odpowiedź: Głodówki zaleca się proporcjonalnie do tego, co chcemy uzyskać. Maksymalnie stosuje się pełną głodówkę, trwającą 42 dni. Gdy chcemy w połowie oczyścić się ze wszystkiego, co zanieczyszcza nasz organizm, stosujemy półgłodówkę, czyli 21 dni. Jeśli chcemy oczyścić się tylko w 1/4, wtedy skracamy czas głodówki do 10 dni.
Pytanie: Przypuszczam, że aby przeprowadzić głodówkę trzeba znacznie ograniczyć aktywność fizyczną?
Odpowiedź: Zaleciłem pełną głodówkę pewnemu pacjentowi z Nysy. Człowiek ten miał bardzo ważne powody, aby przeprowadzić maksymalne oczyszczenie organizmu i zdecydował się na przeprowadzenie pełnej, 42-dniowej głodówki. Pracował w biurze policji, więc nie miał wysiłków fizycznych. Przez cały ten czas nie był ani jednego dnia na zwolnieniu. Skarżył się na uczucie zimna, ponieważ gdy nie spożywamy posiłków, mamy większą tendencję do marznięcia.
Pytanie: Stwierdzono natomiast w badaniach, że długie leżenie bardzo niekorzystnie wpływa na stan krążenia i na mięśnie. Jakie zalecenia w tym względzie by Pan podał?
Odpowiedź: Istotnie, zbyt długie przebywanie w łóżku wpływa niekorzystnie. Większość osób głodujących czuje się jednak lekko w trakcie postu. Bardzo często ludzie ci odbywają długie spacery, zajmują się pracą umysłową, czytają książki. Leżenie w łóżku jest raczej niewskazane. Należy być maksymalnie aktywnym, jak na to pozwalają możliwości i siły.
Pytanie: Czy głodujący nie skarżą się, że wszelka aktywność fizyczna pobudza ich apetyt?
Odpowiedź: Aktywność fizyczna zwiększa ich zapotrzebowanie na jedzenie. W związku z tym należy bardzo ostrożnie wyważać obciążenie fizyczne. W trakcie głodówek przy wysiłku takim, do jakiego jest przyzwyczajony przeciętny człowiek, występują stany hipoglikemii, czyli zbyt małej ilości cukru we krwi. Objawia się to drżeniem mięśni, uczuciem głodu, takim rozdygotaniem w środku, zimnymi potami i biciem serca. Niemniej, gdy ostrożnie dawkujemy wysiłek fizyczny, można uniknąć tych komplikacji. W związku z tym należy bardzo starannie dobierać pracę, aby nie wykonywać znacznych wysiłków fizycznych.
Pytanie: Czy zauważył Pan wpływ głodówek na choroby stawów?
Odpowiedź: Głodówki są bardzo korzystne w chorobach stawów. Najczęściej jest tak, że nawet krótkie głodówki, a więc siedmiodniowe, powodują znaczne zmniejszenie bólu, dochodzące prawie do 100%. Najczęściej w trakcie głodówki u chorych z bólami stawów, w drugim, w trzecim, a czasami w czwartym dniu, pod wpływem wypijanej wody dochodzi do wymiotów żółcią. Ten objaw jest bardzo korzystny, wtedy bowiem bóle stawowe ustępują prawie natychmiast, po pół godziny od zwrócenia żółcią.
Pytanie: W trakcie przeprowadzania głodówek dochodzi do obciążenia nerek, co spowodowane jest wydalanymi toksynami. Czy nie należałoby więc zmniejszyć zagrożenie wypijając, np. większą ilość płynów lub też wspomagając nerki preparatami ziołowymi, aby pomóc im wydalić te substancje?
Odpowiedź: Istotnie, jest to bardzo ważna sprawa. Naprawdę dochodzi do znacznego obciążenia nerek toksynami. Niemniej z mojego doświadczenia wynika, że organizm nie obciążony trawieniem nowego pożywienia, radzi sobie z wydalaniem tych toksyn (część z tych toksyn, gdy nie może nadążyć wydalać przez nerki – wydala przez skórę, płuca i błony śluzowe). Można to obserwować w trakcie głodówki. Zwiększona ilość substancji aromatycznych wydala się przez płuca i powietrze wydychane przez głodujących zawiera substancje lotne, zapachowe. W mojej praktyce nie zdarzyło mi się, abym musiał wzmacniać pracę nerek, chociaż w trakcie głodówek pacjenci są poddawani nakłuciom akupunkturowym, których celem jest poprawa funkcjonowania układu energetycznego i niewykluczone, że to jest powodem braku powikłań nerkowych.
Pytanie: Czy Pan, Doktorze, zajmował się leczeniem takiego schorzenia, jakim jest anemia?
Odpowiedź: Naturalnie, zajmowałem się tym schorzeniem i najczęściej leczenie anemii daje zadowalające rezultaty, gdy wykonamy odpowiednie zabiegi akupunkturowe. Muszę jednak przyznać, że niektóre postacie anemii wymagają większego zaangażowania czynności leczniczych. Stosowaną przeze mnie chętnie metodą jest odblokowywanie szpiku – nie tak, jak się to robi w naszych europejskich warunkach (np. przez podanie sterydów), ale przez zastosowanie głodówki.
Pytanie: Czy nie jest błędem zastosowanie głodówki przy tak wyczerpującej chorobie, jaką jest anemia, która wszystkim kojarzy się z tym, że anemik jest to człowiek niedożywiony?
Odpowiedź: Istotnie, z punktu widzenia tego stwierdzenia można by tak sądzić. Jednak doświadczenie uczy, że te postacie anemii, które w większości trafiają do mnie, są to postacie szczególne. Polegają one na tym, że szpik kostny w niewystarczającym stopniu produkuje dobre czerwone krwinki. Oczywiście, nie należy tutaj odrzucać osiągnięć naszej zachodniej medycyny, gdyż w zasadzie myślenie lekarza posługującego się naturalnymi metodami jest podobne do myślenia lekarza europejskiego. Lekarz leczący metodami naturalnymi ma w ręku szereg innych możliwości, których, niestety, nie ma lekarz europejski. Przez odpowiednią stymulację za pomocą igieł akupunkturowych można poprawić funkcjonowanie błony śluzowej żołądka. Można też poprawić funkcjonowanie jelita cienkiego, co w sposób decydujący przyczynia się do poprawienia absorpcji żelaza i innych składników krwiotwórczych. Przez stymulację meridianu śledziony i trzustki mamy wpływ energetyczny na obszary krwiotwórcze, na szpik kostny. W sytuacji, gdy taka stymulacja jest niewystarczająca, sięgnięcie po głodówkę, jako metodę odblokowującą, jest ze wszech miar metodą właściwą, a praktyka potwierdza, że tak należy robić. Prowadziłem już sporą grupę ludzi cierpiących na anemię. Zdarzały się też osoby, które były otyłe, a miały anemię, co wcale nie jest takie rzadkie. Po zastosowaniu krótkotrwałej, siedmiodniowej głodówki, okazywało się, że już po dwóch, trzech tygodniach badanie poziomu hemoglobiny wykazywało znaczny jej wzrost. Interpretuję ten fakt w ten sposób, że szpik był zablokowany albo otłuszczony i przez głodówkę to otłuszczenie się wycofało, w związku z czym szpik mógł podjąć swoją funkcję krwiotwórczą.
Pytanie: Co Pan sądzi na temat tej tak ostatnio głośno komentowanej i reklamowanej diety Diamondów? Tak zwanej diety śródziemnomorskiej.
Odpowiedź: Dieta Diamondów jest istotnie bardzo ciekawie opisanym sposobem odżywiania się, tym bardziej, że jest oparta na tak pasujących nam, ludziom Zachodu, dużych ilościach surowych produktów. Jest to jednak dieta dobra jedynie dla części ludzi. Nie zawiera ona rozróżnienia wielości potrzeb różnych pacjentów. Nie jest nawet przewidziana dla przeciętnie zdrowego człowieka, gdyż zawiera za mało ognia. Nie przeczę, że dla autorów tej książki i dla sporej grupy ludzi dieta ta była bardzo przydatna. Patrząc na to poprzez pryzmat wiedzy, kuchni pięciu smaków, zauważamy, że dieta Diamondów powoduje znaczne wychłodzenie energetyczne żołądka. Jest w niej zdecydowanie za mało elementu ognia, który to element potrawy nabywają przez obróbkę cieplną. Tego nie należy lekceważyć. Natomiast w diecie Diamondów to nie jest zupełnie brane pod uwagę. Naturalnie, że dla osób z gorącym żołądkiem tego typu dieta jest wręcz rewelacyjna. I właśnie tacy ludzie piszą o rewelacyjnych efektach. Po to, aby stworzyć dietę dla konkretnego człowieka, trzeba mieć głęboką wiedzę na temat stanu energetycznego organizmu danej osoby. Najprościej jest doprowadzić większość ludzi do stanu normalnego, w którym nie trzeba będzie uciekać się do specjalnych diet. Moim zdaniem człowiek nie powinien nadmiernie zaprzątać sobie głowy doborem i przygotowywaniem diety – po prostu powinien odżywiać się normalnie, natomiast cały swój cenny czas, dany mu do życia na tej planecie, poświęcać na rozwój swojej duszy, na rozwój duchowy.
Pytanie: Czy jest możliwe żyć, odżywiając się, np. wyłącznie ryżem?
Odpowiedź: Tak, jest to zupełnie możliwe, wszakże muszą być zachowane pewne dość istotne warunki. Tak nie może odżywiać się człowiek w okresie rozwoju fizycznego, tzn. w okresie dorastania. Dziecko musi otrzymywać dużo pokarmu, który powinien być znacznie zróżnicowany. Jednak nie tak, jak się to u nas powszechnie uważa. Natomiast człowiek dorosły, który nie rośnie, więc nie buduje swojego ciała, może odżywiać się w pewnych wypadkach bardzo małą ilością pożywienia i pożywienie to może być naprawdę bardzo niskiej jakości (w naszym, europejskim, rozumieniu). Dawniej w Chinach, jak i w innych regionach po dzień dzisiejszy, był zwyczaj wynajmowania pracowników do dużych robót; ziemnych, publicznych, za miskę ryżu. Człowiek pracował cały dzień i otrzymywał za tę pracę miseczkę gotowanego ryżu. Ryż był nie łuskany, czyli cały. Ludzie ci wykonując przez cały dzień pracę, w naszym europejskim pojęciu powinni otrzymywać przynajmniej około 2400 kilokalorii. Natomiast miseczka ryżu zawiera około 1000 kcal, a nawet mniej.
Pytanie: Gdzie więc jest prawda?
Odpowiedź: Prawda, jak zwykle, leży pośrodku. Znane są opisy, w których pustelnicy w Himalajach mają swoje pustelnie w grotach tak niedostępnych, że do tej groty pustelnik spuszcza się na linie, nie ma więc możliwości dostania się tam z dołu. Pustelnik zaopatrywany jest przez współmnichów z góry. Odbywa się to w ten sposób, że na lince spuszcza mu drugi mnich dzbanek z wodą i w tej wodzie pływa włoski orzech. Pustelnik w trakcie dnia zużywa wodę z dzbanka oraz zjada w sposób specjalny ten jedyny orzech. Tak odżywiając się pustelnik żyje wiele lat. Oczywiście może on w każdej chwili opuścić swoją pustelnię, jest to zupełnie dobrowolne. Przeprowadzane obserwacje dowodzą, że ciała tych pustelników wcale nie są zniszczone, nie mają one cech zagłodzenia. Ich sprawność fizyczna jest też wystarczająca. Oczywiście pustelnik ten wykonuje cały czas pewne ćwiczenia duchowe, ćwiczenia energetyczne tak, że ciało jego funkcjonuje w sposób prawidłowy. Pewne światło na to zjawisko rzuca fakt, że człowiek ten przyswaja tę drobną porcję pożywienia, żując ją przez całą długą godzinę.
Przytoczę teraz Państwu historyjkę, opowiadaną przez Hindusów, którzy zajmują się ustalaniem diet, a w szczególności przestrzegają przed przejadaniem się. Gdy człowiek rodzi się, Pan Bóg przed każdym człowiekiem stawia górę pożywienia. Przy jednym mniejszą, przy drugim większą. Góra ta jest ustalana w zależności od potrzeb danego człowieka. Hindusi twierdzą, że gdy człowiek w swoim życiu zjada jedzenie szybko, łapczywie i w dużych ilościach, to po zjedzeniu tego co było mu przeznaczone, musi umrzeć, bo już nie ma się czym odżywiać. Natomiast, gdy taki człowiek spożywa jedzenie oszczędnie, w małych racjach i rzadko, dokładnie wykorzystując je, wtedy wystarcza mu na o wiele więcej lat i żyje w związku z tym o wiele dłużej.
Jak to jest naprawdę, nie wiadomo. Jednakże zauważono, że jogini, odżywiający się jedną miseczką ryżu dziennie, w większości osiągają wiek przynajmniej 90 lat życia w przyzwoitym zdrowiu.
Przeciętny Polak natomiast, jedzący trzy posiłki dziennie, umiera dużo wcześniej – około 60-70 roku życia. Oprócz tego dość często choruje, najczęściej wskutek przejadania się.